Bylam w Indiach dwa razy, za kazdym razem wyjechalam stamtad z innymi odczuciami.
Tutaj wstawiam zdjecia z mojej pierwszej podrozy do Indii, z 2013 roku.
Indie oczarowaly mnie przede wszystkim tym, ze tam wszystko jest inne niz w Europie, zycie jest proste, czasem wydaje sie wrecz prymitywne. Ludzie mili i goscinni, mimo ubostwa, w ktorym zyja nie sprawiaja wrazenia nieszczesliwych ( choc na pewno jest takich masa a nie mialam z nimi stycznosci, nie sposob wierzyc, ze jesli zyja w ubostwie i np. chorobie to sa szczesliwi).
W pamieci pozostaly mi obrazki, sytuacje , ktorych nie sfotografowalam, gdyz jakas czesc mnie nie byla w stanie. Na przyklad: jechalismy jeepami przez dzungle, po obu stronach drzewa, po prawej dzikie krowy, takie mocno owlosone , a nasze jeepy mija kobieta. Ubrana jest w piekne ( choc syntetyczne) sari, jest naprawde piekna, na glowie ma kosz z odchodami krow, obok idzie jej dziecko. Z tego co wiem odchody krow sa tam wykorzystywane nie tylko do rozpalki ale tez do robienia czegos w rodzaju ” terakoty”.
Kobiety swieze odchody formuja w kule, ktore splaszczaja , wycinaja ksztalt i susza w sloncu, potem sie z tego robi chodnik przed domem. Tak, babranie sie w gownie to tam praca kobiet. W pewnym momencie moj wzrok napotyka wzrok kobiety i czuje cos, co jest trudne do pisania: to duma polaczona ze wstydem, niesamowite polaczenie i niesamowity kontrast obrazu: dzungla, dzikie krowy , gowno w koszu na glowie kobiety i piekno tej osoby, jakis rodzaj wynioslosci w tej calej sytuacji. Nie potrafilam nacisnac na guzik aparatu fotografcznego…
Nastepna sytuacja: ide przez zakurzone miasto, po lewej stronie w otwartych drzwiach widze krawca, jego stol, na ktorym znajduje sie maszyna do szycia jest ustawiony bezposrednio w otwartych drzwiach. Cale pomieszczenie jest malutkie, do polowy bedace piwnica;po prostu suterena bez oswietlenia. Za plecami krawca sterty ciuchow, , tego co juz uszyl pewnie – to juz cale pomieszczenie. Za oswietlenie sluzy krawcowi swiatlo z zewnatrz. Znow nie potrafilam zrobic zdjecia.
Ktoregos razu idac z samego rana do pociagu na dworcu niechcacy wdeptuje na przykrycie spiacego tam na ziemi czlowieka, budzi sie przestraszony, rozczochrane wlosy, posklejane, klnie , jest wsciekly. Jest mi przykro, ze go przestraszylam, wiem, ze widok jego twarzy po obudzeniu bylby swietnym moytwem do zdjecia, ale tez wiem, ze trzeba miec jakies zasady, nawet jak sie bardzo lubi fotografowac, zreszta kto wie, czy nie oberwaloby mi sie w tym przypadku.
Podczas tego pobytu zrobilam tylko jedno zdjecie dziewczynki, ktora byc moze jest zebraczka, poza tym zadnych innych dzieci, ktore zebraly nie fotografowalam, znow zabraklo mi odwagi ( choc pewnie by sie chetnie daly sfotografowac za kase, ale mimo to nie zdecydowalam sie).
Raz jechalismy autobusem przez kanion, z jednej strony piekny widok zachodzacego slonca, po druguej stronie pracownicy uliczni siedzacy , wpatrzeni w zachodzace slonce, sprawiajacy wrazenie, ze medytuja.
Kiedys przejezdzalismy obok boiska, gdzie mlodzi grali w pilke a wsrod kurzu na brzegu siedzial starszy czlowiek i medytowal, przy calym tym rozgardiaszu i w kurzu, z zamknietymi oczami, ze skrzyzowanymi nogami.
Poniewaz mam biala cere to czesto ktos chcial sie ze mna fotografowac, to bylo dosc uciazliwe, ( podobno jednym z najlepiej sprzedajacych sie produktow sa tu kremy wybielajace skore), starsze kobiety wychodzace ze swiatyni dotykaly naszych dloni, potem dowiedzielismy sie, ze dotkniecie bialego czlowieka przynosi szczescie.
Po powrocie z Indii wprowadzilam zmiany w moim zyciu, zakonczylam prawie 10 letni zwiazek ( co juz od dawna chcalam zrobic) i pozbylam sie wiekszej czesci przedmiotow. Tak mnie zauroczyla prostota zycia w Indiach, ze zostalam z niewielka iloscia rzeczy, w ostatniej chwili wyprowadzajac sie z mieszkania wspolnie wynajmowanego z bylym partnerem oddalam mu nawet odkurzacz ( no bo przeciez mieszkanie mozna zamiatac). Potem dlugo, powoli kupowalam rzeczy, ktore jednak byly mi potrzebne . W aszramie w Indiach mieszkalam w pokoju, ktory dzielilam z jedna a czasem kilkoma innym kobietami , mialysmy wspolna lazienke, w pokoju byly tylko lozka. Nie bylo stolikow, szaf ani nic poza lozkami, uznalam to za wystarczajace. Jednak po powrocie do Niemiec po jakims czasie doszlam do wniosku, ze az tak prosto zyc to ja nie chce.
Na terenie aszramu, jedno z miejsc medytacji i spiewowDrzewo na terenie aszramu, nie wiem jak sie zwieBudynki mieszkalne w aszramie, gdzies tu po srodku na pierwszym pietrze mieszkalam przez jakis czastak sobie ktos suszyl ubraniaTo nasz pokoj z pelnym wyposazeniem , zdjecie niewyrazne ale nic to Dzieci w aszramie medytujace z samego rana. Na terenie szramu znajduje sie szkola i internat dla dzieci.To tez na terenie aszramu, dalam tym dzieciom cukierki i zrobilam zdjecie. Dzieci szybciutko rozpakowaly cukierki a papierki zucily na ziemie, tak tam sie robi niestety, nie dziw , ze w Indiach syf, na terenie aszramu te papierki zostana sprzatniete, tam jest czysto, ale poza aszramem wszedzie duzo smieci.Chetnie fotografowalam dzieci, bo sa piekneGniazdo termitow w poblizu aszramu, to byla pora kiedy one spia, ale trzeba bylo zachowac ostroznoscChatka niedaleko szramu, przy polu. Zauroczyla mnie prostota, na zewnatrz nieopodal staly dwa splecione z galezi lozka,To juz w miesice, moim ulubionym, Dwarce. Dwarka jest miastem, w ktorym podobnozyl Kryszna. Znajduje sie tam najwieksza swiatynia Kryszny, w ktorej tez bylam ale jej nie sfotografowalam bo wkurzylo mnie to, ze ciagle bylismy nagabywani przez handlarzy kwiatowych girlandow, z ktorych skladalo sie ofiary, calosc sprawiala na mnie bardziej miejsce jarmarku niz swiatyni.Krowy, niby swiete, ludzie wierza, ze tam krowy sa otaczane czcia, ale jak widac ta czesc polega tylko na tym , ze wolno im lazic po miescie ale jakos nie wygladaja na dobrze odzywioneNa korytarzu luksusowego hotelu, w ktorym nocowalismy w DwarceTo chyba jakies resztki swiatyni albo co, nad brzegiem oceanu
To byla jakas pielgrzymka, szli przez miasto, spiewali i tanczyliSprzedawca soku z trzciny cukrowej, wspanialy napoj, podawany z kosta lodu i sokiem z limonkiUliczny sprzedawca czaju – czarnej herbaty z mlekiem i przyprawami To na parkingu, gdzie stal nasz autobus. wszedzie w miescie dzikie krowy, psy i dzikie swinie, jak wszedzie jest dobre miejsce na „milosc”, w tym przypadku jednak nie udalo sie jej im skonsumowac, najprawdopodobniej z powodu niedopasowania anatomicznego :-))Pombandar w Gujaracie. Ta czesc budowli to muzeum posiecone Mahatmie Ghandi, poniezj sam dom, w ktorym on mieszkal Wygladam dosc smutno, bo po wyjsciu z budynku poplynely mi lzy, dopiero tam zrozumialam kim naprawde byl i co zrobl Ghandi, do tej pory ta postac byla mi znana tylko troche z mediowTu znowu „z innej beczki”, zostalismy zaproszeni w odwiedziny do pewnej bogatej rodziny, zbudowano dla nas te brame. byly spiewy, jedzenie i na koniec zostalismy obdarowani szalami, girlandami z kwiatow a kazda kobieta dostala jeszcze roze.Catering z obsluga, przygotowano to dla nas jako gosci honorowychTo wejscie do ogridu tej rodziny, zdjecia ponizej to impresje z ogroduBanany rosna jak widac inaczej niz mozna by bylo przypuszczacte kwiaty pachnialy niesamowicie slodko, z tego co pamietam podobnie donaszego jasminu
Tak wygladaja tam luksusowa kible, jest kran w scianie ale jakos nie widze metalowego kubka, mysle, ze gdzies tam byl, bo normalnie nawet w obskurnych kiblach jest kran z woda i kubek, bo przeciez papieru toaletowego sie tam nie uzywa
To powyzsze i nastepnych kilka zdjec cyknelam podczas podrozy przez nastepne miasto,jak sie dobrzeprzypatrzec to widac noge lezacej osoby pod tym zadaszeniem. To budynki mieszkalne biednych ludziPrystojniacy, patrzyli na mnie jakbym byla jaks pieknoscia, widac blada twarz takie robi tam wrazenie :-)) Najpier przejechali obok autobusu, potem znow sie znalezli niedalekiej odleglosci od szyby, przy ktorej siedzialam. Nastepni przystojniacyA to zabezpieczenie przeciwpozarowe przy stacji benzynowejZostalismy zaproszeni na wesele. Tu sie ono potem odbywalo.To byly dwa wesela. Slub bralo dwoch braci, podwojne wesela sa tansze. Ci chlopcy przed slubem przyszli do nas do aszramu i mieli wielka prosbe, abysmy sobie z nimi daly zrobic fotki, bo potem biora slub i juz nie bedzie mozliwe fotografowanie sie z obcymi kobietami. Powiedzieli, ze ich malzonki zostaly wybrane im przez rodzicow, oni jeszcze ich nie znaja. pare godzin pozniej bylismy swiadkami tych slubow, hm….Bardzo mi bylo zal tych kobiet, szczegolnie tej z prawej, byla mlodziutka, tej nocy miala isc do lozka z tym facetem obok.Wiejscy muzycy weselniTa dziwczynka stala przy ulicy podczas gdy muzykacni grali dla panstwa mlodych. Wygladala na zawstydzona. Potem byla z matka w Aszramie, najpierw myslalam, je to chlopiec, ale w Aszramie miala kolczyki.Zafascynowala mnie jej twarz, nie lubila byc fotografowana, jej matka probiwalam ja osmielic. Inne jej zdjecia nie sa tak dobre jak to. Kto wie, czy nie jest juz zamezna. Wieczorem pojawili sie w aszramie ludzie z powyzszego wesela, tancerki , nam pomalowano rece jak sie to zazwyczaj robi, przyniesiono sari, moglysmy sobie wybrac, zalozyc i swietowac z nimi ( nie mialam wielkiego wyboru, bo sari dobiera sie wedlug wielkosci gornej czesci, takiej koszulki najpierw to musi pasowac a potem dobiera sie reszte, te ktoremi sie podobaly byly za duze wiec musialam wziac to), Drapowanie sari jest bardzo skomplikowane, jest pod tym halka z plotna, zamiast gumki ma sznur, ktory sie zawiazuje a material sari sie wciska za ta halke, calosc jakos nie bardzo chciala sie na mnie trzymac i podczas tanca grozilo to rozpadnieciem, wiec nie moglam pousza sie swobodnie bo im bardziej to poprawialam tym bardziej sie rozpadaloTanczy sie tam w kolku. Tanczy sie i klaszcze , uwazam sie za dobra tancerke ale tego tanca ni cholery nie pojelam, bylam jedna z nieiwelu, ktore tanczyly na wlasna modleNastepnego ranka piekne tancerki przyszly zrobic sobie zdjecia z bladymi twarzami. Wygladam tuprawie jak matka boska To jedzenie w dobrym hotelu w dzungli gdzie nastepnym rankiem przed wschodem slonca wyruszylismy na safariMoje ulubione, kulki z grysiku w marynacie rozanej albo kokosowej tym razemJuz na safari, wyroszylismy jeszcze jak bylo ciemno, dojechalismy do tego miejsca, gdzie zwierzeta przychodza zeby sie napic, niestety tym razem poszly sobie gdzies indziej chybaWschod slonca nad wodopojemNareszcie udalo sie zobaczyc lwa.Wieczorem zrobiono dla nas przedstawienie, niby dzicy tubylcy tanczyli swoje tance. Ptem sie okazalo, ze nie tacy dzicy, bo niektorzy z nich byli naszymi kierowcami jeeepow na safariOdwiedziny u jakiegos bogatego Maharajy, goscia, ktory jest tam uwazany za swietego, pochodzi z bardzo bogatej rodziny, zalozyl szkole z internatem dla chlopcow z bogatych rodzin, to wszystko znajduje sie w tym ogromnym budynku. Ten facet zaprosil nas na rozmowe. Spotkanie z nasza grupa odbylo sie na w jego ogrodzie, on siedzial na pieknej hustawce a lkaje wachlowali go liscmi palmowymi. My siedzielismy na materacach na kolanach. Calosc byla dla mnie swego rodzaju cyrkiem i przepych tego miejsca w poownaniu z bieda mieszkancow miast, przez ktore przejezdzalismy mocno mnie wkurzyla. Ale tak tam jest – kontrasty.Medytujacy w tej szkole chlopcyBudynek w´o wschodzie sloncaBudynek od innej stronyMur otaczajacy posiadloscprzy wejsciu do budynku w pierwszych mocniejszych promieniach sloncaTo juz inna podroz, zwiedzanie swiatyni w gorach, dlugo jechalismy tam autokarem serpentyna w gore. Swiatynia z jasnego marmuru,zrobila na mnie ogromne wrazenie, jest to wwlasciwie kompleks swiatyn, podobno jest budowana od 600 lat, ciagle cos przybywaA to znowu odmiana, bar. Jechalismy zwiedzac swiatynie Ellora i Ajanta w gorach . Kierowca naszego wynajetego samochodu tu sie zatrzymal, Pewnie bar nalezy do jego rodziny lub znajomych. Jeszcze bylo ciemno, w barze byl tylko wlasciciel a po chwili ktos przyniols swierzo upieczone buleczki drozdzowe. Z zasady nie jem tam nic „z ulicy” czy baru ale tym razem kupilam 2 buleczki nie mialam zadnych sensacji zoladkowych, bulki byly pachnace i przepyszne.To oltarzyk w tymze barze, tam wszedzie, na zakretach , w sklepach , przy straganach sa oltarzyki, gdzie ich wlasciciele skladaja ofiary
Dziewczynka w miasteczku, gdzie zatrzymalismy sie na chwile w drodze do Ellory, byc moze jest ona zebraczka, nie wiem.
To i nastepne zdjecia to juz w Ellorze ostatnie zdjecia to juz chyba Ajanta, myla mi sie te dwa miejsca, oba znajduja sie gorach, maja swoja niesamowita hostorie.
To filmik z Youtube nagrany przez jednego z towarzysty podrozy, Marka ( tez na tym filmiku jestem). Marek robil swietne zdjecia i nagrywal filmiki, czesc z moich zdjec tutaj to fotki, ktore on robil, za co jestem mu bardzo wdzieczna , DZIEKUJE! 🙂W pociagu, jechalismy cala noc, wszystko skrzypialo i klekotalo, nie moglam spac. Bagaze przyczepione klodkami ( wiedzielismy, ze mam miec ze soba klodki) do kabli przymocowanych do siedzen.To i kilka zdjec zrobilam w aszramie, poniewaz ubrania kobiet bardzo mi sie podobaly